Arbuziockie Andrzejki ….wielkie palny, bedzie nas z piętnastu a moze i wiecej! Efekt – 9 osób u Stasia na Gibasach, 11 u umierającego Moniczydełka (która zrobiła Siarę przez wielkie S) w Ślemieniu. Plany, planami slajdowiska na Gibasach brak! Było za to w zielonym, w odróznieniu od żółtego, pokoju w Ślemieniu, ku uciesze Ksieznej, która nie musiała wyciągac z szafy lektyki i organizowac transportu na wysokość ponad 800 m n.p.m. Elbrus i główna atrakcja – Franko w zabytkowym ANORAKU, potem Alpy i tym o to akcentem rozpoczelismy andrzejkową zabawę…Zaraz, zaraz, była jeszcze pełna blaszka karpatki, dzieło mamy Tomka. I tysiące innych słodkości. Wreszcie długie pożegnanie z zostającymi na nizinach i ok. 22.00 wyruszamy na Gibasy, oczywiscie bez szlaku…bo po sylwestrowych perypetiach Franek idzie juz na węch…niestety na węch nie schodzi do Czarnych Działów…ale o tym, to juz poźniej.
Nocną porą przybywamy na Gibasy…i tu rozpoczynamy drugą część andrzejkowej zabawy. Stasiowi wreczamy podarek w postaci tabla ze zdjęciami kolejnych odwiedzin w gibasowej chatce…A potem …prowadzimy dłuuuugie rozmowy na poważne tematy, w których tło wplątane są, jak to określił Stasiu, kosmate mysli Franka i Tomka…
Jest straszliwie ciepło…idziemy spać…a kto by pomyslał…ze SzeF potrafi spać do 9.00…widocznie było mu tak dobrze, miedzy Arturem a Markiem ze cięzko było wstawać!
Śniadanko, potem pyszna kawka z bitą śmietaną i śpiewamy, śpiewamy, śpiewamy…Pada pomysł poszerzenia śpiewnika…który spotyka sie z gorącą aprobatą, oczywiscie wszystkich tylko nie SzeFa. I w końcu przychodzi czas podziękowań z gościne, ostatnia grupówka przed chatką i wyruszamy – ciut dłuższą drogą przez Czarne Działy do Ślemienia…Kto by wtedy pomyslal, ze wylądujemy w Kocierzu. Nic nie pasuje…nie ma Czarnych działów, nie przecinamy szlaku…idziemy i idziemy, poznajemy nowe dolinki, węch troche Franka zawodzi, ale cóż sie dziwić, to juz nie lata młodości. W końcu o tak! …Jest ulica, jest przystanek, eee to pewnie Gilowice. Jakiez było zdiwienie i mina naszego SzeFa, gdy spojrzał na napis ….KOCIERZ BASIE… Dalej juz nie warto opisywać …zdjeć już też nie ma …sa tylko 2 h powrotnej drogi, przez krzaki i kolejne dolinki na Gibasy …i ufff około 18.00 lądujemy znowu w Ślemieniu…
Anna Kuś