2 grudnia 2007 r.
Nasza kolejna wycieczka miała nieco odmienny od wcześniejszych charakter. Zwiedzaliśmy miasto – Żywiec, choć nie zabrakło też akcentu górskiego w postaci wyjścia na górę Grojec, na co nie wszyscy byliśmy „odzieżowo” i „ekwipunkowo” przygotowani…
Wykorzystaliśmy to, że było nas niewielu i że niektórzy z nas są zmotoryzowani i dotarliśmy do Żywca samochodami. Z kładki na dworcu PKP obserwowaliśmy panoramę okolicznych pasm górskich, które rozpościerają się tu niemal naokoło, ponieważ miasto położone jest w Kotlinie Żywieckiej. Praosada Żywca znajdowała się prawdopodobnie na pobliskiej górze Grojec, którą jedni zaliczają do Beskidu Żywieckiego, a inni do Pasma Pewelsko-Ślemieńskiego, należącego już do Beskidu Makowskiego. Żywiec należał najpierw do piastowskich książąt oświęcimskich, a później przechodził przez ręce Skrzyńskich herbu Łabędź, króla Kazimierza Jagiellończyka, Komorowskich, królowej Konstancji, jej synów, Wielopolskich i wreszcie Habsburgów. Od średniowiecza kwitło w mieście rzemiosło i rozwijało się mieszczaństwo. Żywiecki strój mieszczański był bardzo okazały i bogaty.
Najpierw skierowaliśmy kroki w kierunku żydowskiego cmentarza – kirkutu. Później zobaczyliśmy miejsce, w którym kiedyś stała synagoga, a teraz znajduje się zespół szkół. Artur pokazał nam internetowy przewodnik po Żywcu, umieszczony na ścianie budynku gimnazjum na Zabłociu. Przechodziliśmy przez stary, lekko drżący pod nami most, z którego widzieliśmy ujście Koszarawy do Soły, most kolejowy, który został w czasie powodzi w 1997 r. uszkodzony, oraz nowy most przeznaczony dla ruchu samochodowego, który został po tym kataklizmie wybudowany. Zatrzymywaliśmy się przy kilku pomnikach upamiętniających ofiary wojen oraz epidemii cholery. Spacerowaliśmy po cmentarzu, na którym pięknie przyozdobione były sztucznymi kwiatami groby miejscowych Cyganów, w tym ich królowej. Odwiedziliśmy również kwatery wojskowe oraz ofiar Wilczego Jaru z 15.11.1978 r. W przerwie usiedliśmy w ciepłej, przytulnej cukierni.
Dzięki temu, że była niedziela, mieliśmy możliwość wejścia między mszami do wnętrza najstarszego zabytku sakralnego Żywca – do kościoła Świętego Krzyża. W tygodniu kościół ten jest bowiem zamknięty. Pochodzi on z przełomu XIV/XV w., ale wnętrze ma barokowe. Półokrągłą absydę zdobią z zewnątrz trzy krzyże, pochodzące także z okresu późniejszego niż średniowiecze. Z XV w. pochodzi konkatedra pw. Narodzenia NMP. W renesansie została ona jednak przebudowana. Wnętrze jest tu również barokowe, ale w lewym bocznym ołtarzu znajduje się gotycka płaskorzeźba Zaśnięcia NMP.
Z konkatedry przeszliśmy na pobliski rynek. W jego rogu stoi kamienna, czterokondygnacyjna dzwonnica, zbudowana na planie kwadratu w pierwszej połowie XVIII w. Wśród zabudowań rynku wyróżnia się także ratusz, nawiązujący swym wyglądem do architektury synagog. Na rynku stoi słup z herbami miast partnerskich Żywca oraz pomnik św. Floriana.
Sporo czasu poświęciliśmy na zwiedzanie Starego Zamku, pochodzącego z przełomu XIV/XVw., ale po licznych przeróbkach mającego charakter renesansowy. Za jego bramą znajduje się niewielki, ale piękny, renesansowy dziedziniec z trzema kondygnacjami krużganków. We wnętrzach obejrzeliśmy ekspozycje poświęcone m.in. obiektom sztuki sakralnej Żywiecczyzny, strojom i obyczajom mieszczańskim, historii miasta, rodzajom dawnych tortur, oraz wystawy: „Rzeźba i medale Stanisława Sikory” i „Kobiety Habsburgów”. Szczególnie zainteresowała nas trójwymiarowa makieta topografii okolic Żywca i Beskidów. Nazwy szczytów odgadywali najszybciej mistrzowie w tej dziedzinie – Michał i Paweł. Obok Starego Zamku znajduje się pałac, tzw. Nowy Zamek, wzniesiony pod koniec XIX w., oraz piękny zespół parkowy z mostkami, kaczkami, kwiczącym osłem i tzw. domkiem chińskim.
Idąc na Grojec, minęliśmy obiekt klubu sportowego „Łucznik”, o którym opowiedział nam co nieco znawca tematu – Adaś, oraz ruiny pieca wapiennego, w którym palono wapno. Z Grojca widać było nawet dość dobrze okoliczną panoramę, ale silny wiatr wypędził nas szybko ze szczytu. Rozpoznaliśmy m.in. Magurkę, Czupel, Żar, Jaworzynę i Kościelec. Po pełnym wrażeń i wysiłku dniu zeszliśmy – ku naszemu zadowoleniu – do Browaru Żywiec. Chcieliśmy zwiedzić Muzeum Browaru, ale na pełne zwiedzanie było już za późno. Zdecydowaliśmy więc, że wstąpimy tu kiedyś jeszcze raz przy okazji innej wycieczki, ale wcześniej zarezerwujemy zwiedzanie dla naszej grupy. Przeszliśmy przez sklep z gadżetami „piwnymi” i usiedliśmy w knajpce przy muzeum. Z miłą chęcią wrócimy tu znów!